Ostatnio było smutno...
dziś będzie weselej, urodzinowo, imprezowo :)
Toż nie pokazałam Taszulkowych urodzinek fajowych ;)
Toż wiadomo, że zawsze muszę coś przygotować,
bo z gorączką i bólem głowy wylądowałabym w szpitalu :P
A na to lekarstwa brak.
Wszystko moja główka przemyślała, co do sekundy przed rozwiązaniem...
Dekoracje przygotowałam jeszcze przed porodem,
bałam się troszkę, że mogę się niewyrobić, więc zwarta i gotowa byłam :)
Niezupełnie do końca, ale hmmmm imprezę mogłabym zacząć takim stanem rzeczy :)
Na szczęście nie musiałam, synek świętował zdecydowanie z nami,
a i w przygotowaniach pomógł baaaardzo - spał, jadł, żeby potem znowu spać.
No robił sobie ewentualnie przerwy na wiadomo... kupkę :P
Zaczęłam ooo tak:
Wymiśliłam sobie pompony z bibuły, girlanda...
i brnęłam dalej:
i tak bez końca, szaro- różowo - miętowo - pastelowo ;)
Dekoracje robiłam dłuuugo w nocy, tak żeby oczka otwarte z rana je zobaczyły niespodziewanie.
I tak też było :)
Mamuś cy dziś siom moje ujodziny?? OOOO siiiuuupppeeejjjj ;)
Dziś będzie moje psyjeńcie. Nanananana-na.
A tak wyglądało moje maleńkie, choć to większe dzieciątko:
Słodka moja T. <3
Torcik piękny dostała, jak co roku, dziękuje Cioci Natalii i serdecznie polecam!
a i przepyszny był, suchej nitki nie zostawiła...
I minął ten dzień pełen wrażeń :)
Sto lat Taszulku nasz wspaniały :* <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz