wtorek, 29 stycznia 2013

pracowity dzien wolny ;)

dzis urodzila sie malenka kuzynowa Juleczka, na ktora czekalismy i czekalismy, i jest ;)

nieprzygotowana jestem chyba, bo dopiero dzis zaczelam szykowac niespodzianke na powrot Juleczki do domu.. mam nadzieje ze zdaze ;)

rece odpadaja ale maja troszku sily na pisanie ;)

ale zaczne od tego od czego zaczelam dzien, dzien wolny od pracy a jednak pelen pracy...

kolejny pampersowy wozeczek :D

z malym pomocnikiem szlo zdecydowanie szybciej ;)


pampersy przyszykowala


to i wozek gotowy ;)



 


z nasza ulubiona soweczka naturalnie ;)



pozostale wozeczki tutaj:

http://tasz-ka.blogspot.com/2013/01/pieluszkowe-wozki.html


i drzazga w rece, okropnie boli a i lewa reka od paru dni nie w pelni sprawna...

a do tego wszystkiego rozpoczal sie niedawno ten etap mamusinego zycia, 
 w ktorym trzeba biegac za uciekajacym dzieckiem

do niedawna nie bylo jeszcze tak ciezko, pelzajac czy raczkujac daleko nie zaszla a teraz... 
ło matko ;P

wszystko w biegu ;)

ale ten widok <3 ahhhhhhh cudowny! 

<3 <3 <3

a i dotarly wczoraj rajtuzki :)!


prawda, ze fajne? :>

mamy jeszcze dwie pary, w tym jedne sowkowe, zeby nie bylo ;D

 i kolejne:


/ a przy okazji maly nieporzadek ;) /

no i sówka na pupulce ;)

tadam:



* * *

i o czym pisalam?

tak wozeczek gotowy!

a po wozeczku, czas na Juleczke

i dzis z deczka wymieklam, ale polowa juz za mna

efekt jest taki




* * *



* *



*





a nie pokaze, bo jeszcze mamusia przypadkiem zobaczy... ;)

pokaze pozniej, jak wroca do domciu :)

GRATULUJEMY KOCHANEJ MAMCI <3



cdn.


*****************************


i nastapil ;)

Juleczka juz w domciu <3

a przywitalismy Ja i Mamusie w ten sposob, mam nadzieje ze sie podoba:







nie zgadzam sie na kopiowanie, wykorzystywanie i jakiekolwiek przetwarzanie moich zdjec








piątek, 25 stycznia 2013

eco-wozek... i pierwsza laleczka ;)

wypatrzylam kiedys piekny wozek

wozek dla lalek, mocny, drewniany

poprostu cudo! <3

idealny dla Niej, zwlaszcza teraz kiedy stawia pierwsze kroczki - jezdzik, chodzik, pchacz...
wszystko w jednym
a wozek dla lalek przy okazji, jak podrosnie ;)

i tu Ci niespodzianka - mamy go!

radosc byla olbrzymia (ciekawe czyja bardziej ;P)




 potem chwila na baje...




 i bieg przez pokoj, szukajac lali

tej od mamy <3





znalazla, utulila, polozyla i patrzyla

ajć co to byl za widok... <3



tak bardzo sie ciesze ze sprawiam N. radosc tym, co rowniez sprawia wiele radosci mnie :)


ps. dziekujemy Wujku Marcinie :*

a T. po wczorajszym obowiazkowym szczepieniu i calodniowo - nocnej olbrzymiej goraczce i nieprzespanej nocy, wkoncu dzis doszla do siebie, co znaczy ze ma lekki stan podgoraczkowy

ale kawal z Niej silnej babki, ja przy takiej temperaturze jaka wczoraj osiagnela i tak nieprzespanej nocy jaka mielismy wszyscy troje, zegnalabym sie z calym swiatem majac omamy

nie wspomne ze usypialam w pracy na siedzaco ;p i Cola nie pomogla ;) i zgubilam telefon, ktory potem i tak sie odnalazl.. ale czekalam na wiesci jak Ona i sie nie doczekalam...

a Ona...

 oglada ksiazeczke, uklada klocuszki, przytula misie i tanczy przy bajeczce <3

do tego w oczekiwaniu na niemogace sie przebic dwie dolne dwojeczki dzis odnalazlam...

hmmm chyba czworeczke, albo piateczke?! :D napewno dolna ;) i napewno tak mocno 'przebita' ze nie wiem jak ja moglam, przy ogromniastym slinotoku i gryzieniu czego popadnie, co tylko napotka, zwalic wszystko na niewidoczne jeszcze golym okiem dwojeczki, a jej wczesniej nie zauwazyc??? ;D
takiego giganta??? ;D

dzis zauwazylam :)

a ja tam go mamo ukrylam ;P




***


i jeszcze pare zdjec pierwszej i mam nadzieje nie ostatniej laleczki:








chyba czas na kolejne :)

ale nie dzis, dzis czas na sen!

dobranoc :)



nie zgadzam sie na kopiowanie, wykorzystywanie i jakiekolwiek przetwarzanie moich zdjec




poniedziałek, 21 stycznia 2013

szkolen ciag dalszy...

dzis wstalam o 8...

strasznie zmeczona, nieprzytomna...

ja a co dopiero N. bidulka dwie dwojeczki pchaja sie naraz i spokoju malutkiej nie daja, a i mnie osemeczka niezle dala popalic tej nocy, ehhh...

czasami jest naprawde ciezko, do nieprzespanych nocy sie juz przyzwyczailam, ale takie kiedy wybudza sie nawet co pare minut sa meczace dla nas, a najgorsze ze tez dla Niej (i te opuchniete oczka...)

a w dzien po takiej nocy, kiedy ja padam na twarz, Ona pelna energii nieustannie sie smieje ;)

ale wracajac do tematu, powroty do pracy sa ciezkie

budzik zadzwonil o 8 rano... ale N. jeszcze spala oczywiscie ze mna po tak ciezkiej nocy...

nie mialam serca Jej budzic, czy ruszyc bo tak mocno trzymala mnie wtulona za szyje, polezalam z Nia chwile i potem nie bylo wyjscia - wstac musialam

ale udalo mi sie wyjsc tak, zeby jeszcze pospala i poszlam sie przygotowac do pracy

a ze bylo juz dosc pozno zaczelam sie spieszyc

obudzila sie - tulila tulila i jeszcze tulila jak co rano <3 potem mleczko, przebrac, bajeczka i juz prawie jestem spozniona

no to hop szybko do babci zaprowadzic N. na gore i do pracy...

przed czasem na miejscu czekam, wchodze, jestem, szkole sie...

<tak szybko wybieglam z domu ze nie zdazylam zauwazyc ze odczuwalne chyba z -17 na dworzu...

ale nic jestem juz w srodku, szkole sie...>

i slysze no to na koniec idziemy na dwor gasic pozar... a ja taka 'rozebrana' ehhhhh

no coz trzeba, to trzeba - pozar ugasze, wkoncu dowiem sie jak uruchomic gasnice niby takie proste ale teoria teoria a praktyka daleko w polu

ide, gasze, jedna gasnica... proszkowa byla ;) zawleczke wyciagam malo mi palec nie odpadnie ale jest i co i jakas popsuta... (Pan Strazak ocenil ze ta sie nie nadaje, cos z nia nie tak) a pozar rosnie i rosnie i coraz wyzej i wyzej - lece po nastepna, kolejna zawleczka palec juz wiekszy i gasze... i ugasilam ;) i dumna wracam a one - te palce - jeny po szkoleniu bhp malo i musieliby ratowac moje palce... bordowe odmrozone wrecz :/ ajc bolalo...


jeszcze w domu wracaly do siebie, ale juz sa, w pelni sprawne ;)

i tak juz 15:30 szybko po kwiatki, do jednej babci, do drugiej babci, dzien minal...

poszyc chcialam, juz wykroje przygotowalam dzien wczesniej i... nie zdazylam,

moze i dobrze, zmeczona jestem... poszyje jutro albo pojutrze lub za 3 dni... bo praca :/

potem dzien wolny poswiece szyciu i sie pochwale ;)

beda sowki moje ulubione <3 dla dwoch mezczyzn tym razem ;)

a teraz czas spac ;)

wszystkiego najwspanialszego dla wszystkich Babc! :)



nie zgadzam sie na kopiowanie, wykorzystywanie i jakiekolwiek przetwarzanie moich zdjec



niedziela, 20 stycznia 2013

moja malenka N.

Caly dzien tworze nowe posty o tym, co zrobilam do tej pory...

a jest jeszcze Ona, ta dzieki ktorej to wszystko sie zaczelo.

Moja malenka - N.

To dzieki Niej zaczelam spelniac sie nie tylko jako mama...
zaczelam tez spelniac swoje marzenia...
marzenia o tym zeby miala wszystko,
marzenia o tym zeby tworzyc dla Niej i innych,
marzenia o tym, zeby robic to co sie kocha!

To dzieki Niej zaczelam prowadzic bloga ;)

Tak! dzis moge smialo powiedziec ze spelniam sie rowniez poniekad zawodowo,

a jest jeszcze tyle rzeczy, ktore chcialabym zrobic; coz, nie mozna miec wszystkiego...

Wkoncu robie to, co naprawde lubie. Tak, lubie zarywac noce, bo wiem ze rano stworze cos, co siedzi w mojej glowie i od jakiegosc czasu stworzyc chcialam. Lubie porozrzucane guziki, igly, nitki, ten balagan, bo oznacza, ze pracuje, ze powstaje cos nowego. Zaczynam poszukiwac ksiazek, z ktorych naucze sie czegos nowego... Nowych wykrojow, stron internetowych, nowych projektow, nowych materialow, nowych inspiracji, doslownie - wszystkiego.

Troszeczke doganiam marzenia choc dluga droga przede mna ;) Najgorsze we mnie jest to, ze chcialabym to wszystko tak od razu. JUZ umiec to, JUZ umiec tamto! Ale wiem ze tak sie nie da, wiec czekam... czekam az sie naucze ;)


A w miedzyczasie staram sie byc dobra mama.

A oto i zrodlo mojej inspiracji - Nataszka:






nie zgadzam sie na kopiowanie, wykorzystywanie i jakiekolwiek przetwarzanie moich zdjec



a na glowce...


tutaj krociutko, jednym zdjeciem...

N. w hand-made'owej opasce:






nie zgadzam sie na kopiowanie, wykorzystywanie i jakiekolwiek przetwarzanie moich zdjec



serca, gwiazdy...

tak sie zlozylo, ze na zeszloroczne Swieta Bozego Narodzenia kupilismy wieksza choinke niz dotad...

malo tego - okazalo sie tez, ze ozdobek na nia mamy zdecydowanie za malo wiec trzeba bylo dzialac i to szybko, bo choinka rozstawiona dzien przed Wigilia...

i w ten oto sposob powstaly serca, serca na choike, a razem z nimi gwiazdeczki, bo prosil moj Maz :D potem wykorzystalam je w zupelnie innym miejscu ;) nizej zobaczycie gdzie :)

nie liczac tych, na ktorych znalazly sie wylacznie swiateczne tasiemki - te niestety trafily do pudelka prosto na strych


kocyk i podusia

zanim dostalam maszyne do szycia ogladalam wiele kocykow patchworkowych i bylam nimi zafascynowana

niestety uszycie takiego kocyka wlasnymi rekoma...  ajc to byloby dopiero wyzwanie

tak sie jednak zlozylo ze moja mamusia kupila mi maszyne do szycia, chyba juz wszyscy mieli dosc nocnych maratonow szycia, nie pomysleli natomiast ze szycie reczne jest znacznie cichsze niz maszynowe zwlaszcza noca ;)

nie, nie, nie jestem taka wredna ;)  nie szyje maszyna po nocach ;)

wracajac do patchworku - moze sprobowac?

czemu nie..

linijka, olowek, ekierka...  przydaly sie komplety jeszcze z mojej ulubionej matematyki

do tego nozyce, zelazko, maszyna, igly, nici... jeny ile tego bylo ;)

no to ruszylam... ale w dzien, co latwe nie bylo bo coreczka pierwsza na skrawkach siedziala i mamusi poukladac po swojemu probowala ;p

pozszywalam, ponacinalam, poprasowalam i powstal :)

a razem z nim kociaczkowa podusia ;)







nie zgadzam sie na kopiowanie, wykorzystywanie i jakiekolwiek przetwarzanie moich zdjec



sowomania ;)


sowy, ahhhhhh te sowy ;)

lubie bardzo, wrecz uwielbiam <3

i chyba ta miloscia zarazilam N. poniewaz na kazda nowa reaguje tak cudnie...az rosne ;)

pierwsza uszylam oczywiscie dla najwiekszego szkrabka pod sloncem!

wygladala, a wlasciwie wyglada tak:



potem kolejna dla Zuzi:




i dalej nastepna dla Juleczki:




a za nia dwie kolejne dla blizniat Majki i Adasia:
(wpominalam juz o sowomanii tutaj:  http://tasz-ka.blogspot.com/2013/01/pieluszkowe-wozki.html, i tu wlasnie sowki uszylam do wozeczka)




chyba dlatego, że je tak kocham ich szycie sprawia mi najwiecej satysfakcji ;)
ktos chetny? prosze bardzo ;)

obecnie powstaja dwie kolejne dla trzech mezczyzn ;) i nastepne dwie dla dwoch kobietek ;)

na razie hmmm...

trzy dla chlopcow:






N. chciala zareklamowac i obejrzec czy dobrze ;)


Ocenila i obie zapakowane oddala, tak wygladaja:


Trzecia natomiast trafila do pieluszkowego wozeczka:





*******************************************************************************


a i sowa motywem przewodnim roczku N. byla <3

i dekoracje:










i piękny torcik:







dziekujemy Natalka <3

***

a i też w sówce na koniec 'wystapila' ;)



tak wlasnie wyglada moja roczna coreczka <3 w dniu swoich pierwszych urodzin!



nie zgadzam sie na kopiowanie, wykorzystywanie i jakiekolwiek przetwarzanie moich zdjec






pieluszkowe wózki

po torcie postanowilam sprobowac czegos nowego...

tym razem wozka pieluszkowego...

pierwszy dla chlopca (choc moim zdaniem uniwersalny):







kolejny juz dla dziewczynki (na zyczenie z różem):






a pare dni temu dzwoni telefon i moja kuzynka - 'dzisiaj urodze blizniaki'...

wiec szybko do sklepu po niezbedne 'produkty' i do roboty... ;)

wozek blizniaczy nie taki latwy, nie obylo sie wkoncu bez pecherzykow na dloniach i pocietych paluszkach, ale z efektu bylam bardzo zadowolona, a i z reakcji Rodzicow rowniez :)
tu rowniez zapowiedz malenka mojej sowomanii, o ktorej pozniej... ;)






nie zgadzam sie na kopiowanie, wykorzystywanie i jakiekolwiek przetwarzanie moich zdjec